EPILOG
-Pomszczę
Cię, nie pozwolę by twoja śmierć poszła na marne- siedziała i patrzyła na
portret swojego ukochanego. Jej twarz zalewały coraz to nowe łzy. Tęskniła za
nim. Nienawidziła postać, która go zabiła i obiecała sobie, że zabiję go i
innych z nim współpracujących. Zrobi to o wiele gorzej i boleśniej niż zabili
jej ukochanego. Nagle w pomieszczeniu, w którym się znajdowała rozbrzmiały się
kroki. Otarła łzy i wstała przyglądając się swojemu gościowi.
On również cierpiał, także został zraniony,
wykorzystany. Razem z nią uciekał. Poznała go na nowo i polubiła go, a może
czuła już coś więcej? Nie była pewna, wciąż kochała zmarłego i tęskniła za nim.
- Witaj-
odezwał się
-Co tak oficjalnie?- odpowiedziała zmieszana, następnie podeszła do niego i przytuliła- witaj,
jak się trzymasz?- nie odwzajemnił uścisku, wręcz spiął się cały
- Widziałem
ich, wszystkich...- odsunęła go od siebie na długość ramienia. Spojrzała najpierw na jego usta, poczuła już ich smak i to wielokrotnie. Szybko
otrzeźwiała z amoku i słuchała go dalej-...są bardzo szczęśliwi- zacisnął pięść
i kontynuował-...aż za bardzo.- pogłaskała go po policzku, podeszła bliżej i pocałowała.
Ten pocałunek należał do tych zachłannych i
zdecydowanych, przepełnionych smutkiem i tęsknotą.Żadne z nich nie potrafiło go
przerwać.
Jego przepełniała złość, bo kobieta, którą
kochał pieprzyła się właśnie teraz z mordercą. Z jednej strony był
rozgoryczony, a z drugiej zdumiony tym jak skakała z kwatka na kwiatek. Nigdy
by nie powiedział, że jego Kate będzie zachowywała się w ten sposób.
Ją powoli wraz z rosnącym napięciem,
pochłaniała namiętność. Wiedziała, że on w tej chwili nie myśli o niej tylko o
tej dziwce. Jak zwykle tylko o niej. Nie rozumiała w czym ta mała szmata była
lepsza od niej.
Pochwycił ją w swoje ramiona i uniósł nad
ziemie. Pojęła aluzje i oplotła go swoimi zgrabnymi nogami wokół pasa. I razem
udali się do prowizorycznej sypialni. Składającej się pustego pokoju, w którym
znajdował się tylko materac. A na nim koc i dwie poduszki. W tej chwili wystarczyło
im tylko to. Oboje pragnęli fizyczności i tylko na tym im zależało, nie liczyło
się gdzie i w jakich warunkach.
Nie bawili się w jakieś gry wstępne. Szybko
pozbyli się zbędnych części garderoby i przeszli do działania. W mężczyznę wstąpił jakiś demon i wiedziała, że w tej chwili widział w jej twarzy twarz
pieprzonej szmaty Kate. Irytowało ją to, ale było jej dobrze i kompletnie
zatraciła się w tym.
Wymruczał pod nosem jej imię i doszedł w niej
z jękiem, ona była niemiłosiernie blisko spełnienia. I gdy z niej wyszedł, nie
pozwoliła mu odejść. Chwyciła go za włosy i skierowała jego głowę poniżej
swojego pasa. Zrozumiał o co jej chodzi i dał jej to czego chciała. Wszystko
potrwało niecałą minutę i do jego uszu dobiegł podniecający jęk dziewczyny, a zaraz potem poczuł jak jego usta zalewają
jej soki. Wylizał wszystko bardzo dokładnie jeszcze chwilę sprawiając jej
przyjemność. Następnie wstał, wierzchem dłoni wytarł usta i delektował się
widokiem dziewczyny szybko oddychającej z przyjemności i wijącej się na „łóżku”.
Nie mógł już dłużej tu przebywać. Z Eleną lubił
się pieprzyć, ale tylko to. Wciąż myślał o Kate, była jego- zacisnął pięści-
tylko jego!!! Bez słowa wyszedł z pomieszczenia, słyszał w tle błaganie Eleny
by został. Mimo to wyszedł i zostawił ją tam samą, postanowił pojechać w pewne
miejsce, które go uspakajało.
w tym samym czasie
Kate
Po kilku godzinach opanowałam szloch. Ale i
tak czułam się jak gówno. Nic nie warta szmata, przespałam się z dwoma braćmi.
Jak mogłam to zrobić. Mój telefon za wibrował, podniosłam go, na ekranie
widniała podobizna Nialla. Odrzuciłam połączenie, nie mogłam na niego patrzeć,
a co dopiero z nim rozmawiać. Moją twarz znowu zalały hektolitry łez. Zaczęły
wracać do mnie wszystkie wspomnienia z Nickiem. Jak w tej chwili mogłabym być
znowu z nim, po tym co zrobiłam. Nagle moją zadumę przerwało pukanie do drzwi.
Ledwo zwlekłam się z łóżka, po drodze łapiąc koc, by się okryć, bo w domu
zrobiło się zadziwiająco zimno. Wyjrzałam przez wizjer i cała się spięłam. To był
Niall, opuściłam się po drzwiach i zaczęłam znowu płakać.
-Skarbie,
przepraszam, proszę wpuść mnie i pozwól sobie wszystko wytłumaczyć- zapukał
ponownie, a później jeszcze raz- wiem, że tam jesteś, zachowałem się jak palant
i źle się z tym czuję, naprawdę- wstałam od drzwi i poszłam do kuchni, jeszcze
chyba przez pół godziny tam stał. Ale byłam nie ugięta i nie otwierałam. W
końcu skapitulował i odszedł. Dostałam wiadomość od niego chwilę później o
treści: „Kochanie, tak bardzo Cię przepraszam, nie nienawidź mnie, błagam!!!
Nie przeżyję bez Ciebie”, skasowałam ją i jego numer i poszłam na górę położyć
się.
Nick
Usłyszałem
jak Niall wchodzi do domu trzaskając drzwiami, następnie wbiega na schody i
znowu trzaska drzwiami tylko od swojego pokoju. Postanowiłem do niego pójść.
Nie fatygowałem się z pukaniem, po prostu wszedłem do pomieszczenia. Leżał na
łóżku i tępo wpatrywał się w sufit. Podszedłem do niego i usiadłem w rogu łóżku
-Co jest?-
spytałem
-Nie Twój
zasrany interes- odpyskował, miałem już wyjść gdy się ponownie odezwał- Nick?
-Słucham
-Muszę Ci
coś powiedzieć- usiadł i spojrzał na mnie, wróciłem w to samo miejsce, w którym
siedziałem wcześniej
-Ja muszę
wysłuchać tego co chcesz mi powiedzieć- uśmiechnąłem się
-Przespałem
się z Kate- wyszeptał, następnie spuścił wzrok, przez chwilę nie dochodziło do
mnie co on tak naprawdę powiedział
-Powtórz, co
zrobiłeś?- spojrzałem na niego z wrogością w spojrzeniu. Czułem jak moje całe
ciało się napręża.
Kate
Po tym gdy ponownie udało mi się zasnąć.
Znowu jakiś dźwięk nie dał mi spać. Dopiero po chwili uświadomiłam sobie, że to
mój przeklęty telefon. Z westchnieniem frustracji, chwyciłam go. Jego
niebieskie światło było niczym reflektory ciężarówki i oślepiło mnie na chwile.
Po tym jak przyzwyczaiłam się to nie wyraźnie aczkolwiek dostrzegłam nieznany
numer- pewnie to jakieś gówniarze robią sobie jaja- postanowiłam nie odbierać.
Wyłączyłam wibracje i położyłam telefon na szafce. Ułożyłam się
wygodnie i ponowiłam próbę zaśnięcia. Niestety nie było mi to dane, bo
upierdliwa osoba ponowiła próbę dodzwonienia się. Chwyciłam telefon ponowienie
i spostrzegłam, że to ta sama osoba- ja pokaże tym gówniarzom- pomyślałam i
odebrałam
-Czego?-
wysyczałam
-Witam,
aspirant Jake Cruger się kłania, dzwonie z Seattle Police Department*.- o Boże,
a ja myślałam, że to jakieś gówniarze- czy rozmawiam z Panią Katherine Caren?
-Tak, witam
i przepraszam, za tak nie uprzejmy ton, zaraz po odebraniu- czułam jak moją twarz zalewa rumieniec zażenowania
-Nic się nie
stało, panno Kate
-Mogę
wiedzieć, co się stało, że Pan do mnie dzwoni?
-Naturalnie,
otóż zna Pani niejakich Nicka i Nialla Grace?
-O mój Boże
tak, a co się stało?- zaczęłam panikować
-Spokojnie,
zostali oni zatrzymani, z powodu bójki między nimi dwoma
-Jak to,
dlaczego?
-No właśnie
próbujemy to ustalić, ale oboje powiedzieli, że nie powiedzą nic, dopóki Pani
się nie zjawi. Czy mogłaby Pani przyjechać?
-Oczywiście
zjawię się jak najszybciej- odparłam, wyskoczyłam z łóżka jak poparzona i
zaczęłam szukać czegoś do ubrania
-Dziękuję i
czekamy, do zobaczenia.- policjant się rozłączył.
20 minut później byłam już na komisariacie i
szukałam kogoś kto pomógł by mi się tu odnaleźć. Było to nie lada wyzwaniem,
powodem była godzina. Otóż było po 3 w nocy, co sprawia, że na komisariacie było
niesamowicie pusto. Po przejściu chyba dwudziestu pokoi, w końcu natrafiam na
żywą postać. Delikatnie pukam do drzwi, a następnie wchodzę
-Witam,
nazywam się Katherine Caren, zostałam tu wezwana...- policjant nie dał mi dokończyć
-Nareszcie,
witam, komisarz Harry Flin, zajmuję się sprawą, w którą została Pani wplątana.
Mam nadzieję, że Pani zdoła ich przekonać do wyjaśnień.
-Lecz ja nie
wiem co się stało.- odpowiadam zdezorientowana
-Otóż
wezwano nas do bójki tych dwóch Panów, wykrzykiwali do siebie dziwne rzeczy i
doszło do rękoczynów. Ich matka wezwała policję. Naszym obowiązkiem jest ich
zatrzymać i zmusić do wyjaśnień. A gdy nikt z nich nie złoży oskarżenia, to ich wypościmy. A raczej tak się stanie, przecież oni są braćmi.-policjant zrobił
krótką przerwę, tylko po to by przepościć mnie w drzwiach- Podejrzewamy, że
chodzi tu o kobietę. Którą kochają oboje. Wnioskować to można po tym co do
siebie wykrzykiwali- zawstydzona spojrzałam na swoje buty, to by znaczyło, że
chodzi o mnie.- wszystko w porządku?
-Tak, tak-
odpowiadam zmieszana, nasza rozmowa, nie jest kontynuowana, bo docieramy do
pomieszczenia, gdzie siedzą oboje. Zakłóci w kajdanki i przypięci nimi do
krzeseł. Siedzą obok siebie i wyglądają okropnie. Są oboje poobijani, a ich nosów
i warg leciutko cieknie krew. Nagle gdy słyszą, że drzwi się otwierają,
zwracają swoje oczy ku nim. W pierwszej chwili nie dostrzegają mnie, dlatego
ponownie spuszczają głowy.
-Panowie-
odzywa się policjant- przyszedł wasz gość- zaciekawieni ponownie podnoszą
głowy. I dopiero wtedy mnie zauważają. Patrząc na twarz Nicka dostrzegam
smutek i zawód, a z twarzy Nialla nie wyczytuję nic.
-Zostawię
was samych. Panno Kate- zwraca się w moim kierunku- gdyby pojawiły się jakieś
problemy, albo gdyby oni sprawiali problemy, jestem tuż za ścianą, wystarczy
zawołać.- kiwam głową na znak, że zrozumiałam. Po tym policjant wychodzi i
zamyka za sobą drzwi.
Przez pierwsze kilka minut, po prostu
milczymy. W tym czasie zajmuję wolne miejsce i zastanawiam się od czego zacząć.
W końcu gdy stwierdzam, że faktycznie oni nie zamierzają nic mówić, odzywam
się.
-Co wam
strzeliło do głowy?- spoglądam na nich ze złością wypisaną na twarzy. Gdy się nie
odzywają, ponawiam pytanie tym razem groźniej. Dopiero wtedy odzywa się Niall
-Powiedziałem
mu, że spaliśmy ze sobą- mówi nawet nie patrząc na mnie, na mojej twarzy
pojawia się gorący rumieniec.
-Kate, to
prawda?- spogląda na mnie Nick z wypisaną nadzieją i zdezorientowaniem.
-Tak Nick
spałam z nim- mówię spuszczając wzrok. Niepewnie spoglądam na niego i widzę, że
jest wkurzony i zraniony zarazem.
-To jest po
prostu nieprawdopodobne! Jak mogłaś?!-warczy Nick
-To nie
istotne, porozmawiamy innym razem. Teraz błagam- zwracam się do nich- zeznajcie i chodźmy stąd
Niepewnie obserwuje ich. Spoglądają na
siebie, po czym Niall woła policjanta. Ten wbiega do pomieszczenia,
przyglądając się z dokładnością mi.
-Chcemy
zeznawać- mówią oboje. Policjant spogląda w ich stronę i kiwa głową, na znak, że zrozumiał. Następnie
prosi bym opuściła pomieszczenie i zaczekała na zewnątrz, tak też robię.
Gdy zamykam
za sobą drzwi dopadają mnie wyrzuty sumienia. Nie wiem jak mam się zachować,
nie wiem co zrobić. Po moich policzkach popłynęły dwie pojedyńcze łzy. Siadam
na krześle przy pokoju gdzie znajdują się chłopaki i czekam, aż stamtąd wyjdą.
Z zadumy wyrywa mnie trzask otwieranych
drzwi, podnoszę zaciekawiona głowę. I widzę jak wychodzi Niall zaraz za nim
Nick i na końcu policjant. Chłopaki wymijają mnie nawet nie obdarzywszy mnie
spojrzeniem. Podchodzę do policjanta dziękuje mu, a następnie żegnam i
wybiegam z komisariatu. Na zewnątrz zastaję warczących na siebie Nialla i
Nicka. Moja krew po raz kolejny zagrzewa się gniewem. Wbiegam między nich i
odpycham od siebie.
-Popieprzyło
was?- krzyczę do nich. Nick mocno wkurzony podchodzi do mnie. Trwa to dosłownie sekundy gdy jestem zasłaniana przez Nialla. Nagle słyszę okropny
śmiech Nicka należących do tych złowieszczych.
-Jasne teraz
będziesz bronił swojej dziwki, to zrozumiałe- poczułam jakby ktoś mi wbił nóż w
plecy, zabrakło mi powietrza. Już drugi raz w ciągu 24 godzin ktoś nazwał mnie „dziwką”,
to za dużo. Niall podszedł do Nicka tak szybko , że moje oko zarejestrowało
tylko jego pięść stykającą się z policzkiem Nicka, po czym wysyczał
-Spieprzaj
stąd i nigdy więcej się nie pojawiaj- odwrócił się od leżącego na ziemi Nicka ,
podszedł do mnie i chwycił za łokieć ciągnąc w stronę samochodu. Odwróciłam się
tylko żeby zrozumieć co właśnie przed chwilą się wydarzyło. Nick zdążył już się
podnieść i ruszył opustoszałą drogą nie wiadomo gdzie.
Analizując
całą sytuacje. Przyjechałam po dwóch facetów co dość już namieszali mi w życiu.
Nie wróć... pozwoliłam żeby mi namieszali w życiu. Po czym dowiaduję się, że
bili się o mnie jak pieprznięci nastolatkowie. Gdy już myślałam, że w miarę się ogarnęli, to zastaję ich znowu na siebie
warczących. W dodatku ten, którego w ogóle nie obstawiałam, że to zrobi, nazywa
mnie dziwką. Po czym znowu zaczynają się bić, nie wróć, jeden biję drugiego
znowu za mnie. I zapominałam dodać było to jakieś 15 metrów od komisariatu, z
którego przed chwilą obaj wyszli. Trochę popieprzone.
Wsiadam do auta, wciąż rozkojarzona, w tle
słyszę, że mój towarzysz próbuję się ze mną w jakiś sposób porozumieć.
Podejmuję decyzję i spoglądam na niego, mówiąc
-Nie
będziemy o tym rozmawiać, już nigdy. Odwiozę Cię do domu i nasza historia się skończy- chwytam mocnej kierownicę i spoglądam w dal- ja już nie mogę, nie
chcę. To wszystko mnie przytłacza. Po prostu muszę się od was odciąć,
rozumiesz?- odwracam w jego stronę wzrok i widzę jak smutek zalewa jego twarz,
ale odpowiada
-Rozumiem- na
tym nasza konwersacja się kończy. Odpalam silnik, wrzucam odpowiedni bieg i
ruszamy w milczeniu.
Zatrzymuje auto obok jego domu i nie
obdarzając go spojrzeniem mówię
-Żegnaj
-Taa-
odpowiada wkurzony i wychodzi z auta trzaskając za sobą drzwiami. Zdaję sobie
sprawę, że choć chcę się rozpłakać to nie mam już czym płakać i po prostu wyjeżdżam na drogę, kierując się do swojego mieszkania.
Parkuję na swojej posesji i wychodzę z auta
zamykając je. Za dużo wrażeń jak na jeden dzień, marzę o swoim łóżku. Z tą
myślą odkluczam drzwi i wchodzę. W tym momencie poznałam co to deja vu. W całym
domu były porozrzucane rzeczy, kanapa i fotele podarte. Wchodzę głębiej i po
raz kolejny widzę na ścianie napis wykonany czerwoną farbą, tylko wyrażający co
innego: Witaj, ponownie się zabawimy
MALEŃKA. Opadłam na podłogę i przetarłam oczy myśląc ,że to sen, ale gdy
ponownie spojrzałam na pokój wyglądał on tak samo.
* to po prostu komisariat policji :)
Dobra robaczki, to już koniec. To czy
będzie druga część zależy tylko i wyłącznie od was. To jak przyjmiecie ten
epilog zdecyduję czy będę kontynuować. No dobra tak więc komentujcie J Buziaki :*